MĘDRZEC POTRAFI UCZYĆ SIĘ NAWET OD GŁUPCA. GŁUPIEC NIE UCZY SIĘ NIGDY
"Zapalcie swoje świece dobra i mądrości i zarażajcie innych tym, co jest najważniejsze."
Krzysztof K.
Witam Wszystkich!
Ostatnio oglądam dużo najróżniejszych filmów - od horrorów, przez przygodowe, miłosne, sensacyjne, psychologiczne, historyczne aż do fantastycznych i komedii - i zacząłem się zastanawiać co sprawia, że film mi się podoba...bo przecież jeśli dobry film to może to być jakikolwiek gatunek czy rodzaj filmu.
Co sprawia, że filmy się nam podobają? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Dobrzy aktorzy, ich dobra gra aktorska, napięcie, scenariusz, efekty specjalne, oprawa muzyczna czy może przesłanie? Ja myślę, że wszystkiego po trochu musi być aby film był naprawdę dobry.
Jakie filmy są według was naprawdę dobre i dlaczego? Jakie rodzaje filmów preferujecie?
Offline
Jedyny rodzaj jakiego ja za nic nie obejrze to horror! Z moja wyobraznia ja bym nie byla w stanie spac po obejrzeniu takiego filmu.
Lubie filmy psychologiczne, komedie a takze -rysunkowe filmy dla dzieci! I nie zapomnijmy fantazyjnych jak Harry Potter.
Wydaje mi sie, ze ja szukam roznych rzeczy w roznych filmach. Przy ogladaniu komedi jak chce sie usmiac. Jesli dialogi nie sa na najwyzszym poziomie? Niewazne! Czasami smiech jest czyms co ci jest najbardziej potrzebne.
W filmach psychologicznych ja chce widziec dobry, ciekawy watek. Interesujace dialogi. Bardzo dobrych aktorow. Tematy, ktore zmusza mnie do myslenia.
Offline
No horrory są dziwnym gatunkiem - sam nie wiem po co je oglądam...ale dobry, naprawdę ambitny horror lubię...Też mam bujną wyobraźnię jak Ty i pamiętam ,że po obejrzeniu filmu REC miałem dziwne, mroczne sny...
Offline
Ja myślę, że w filmie wszystko się liczy i stanowi o wartości: od scenariusza, poprzez reżyserię, muzykę po grę aktorów. I dopiero całość będzie ta wartością, która nas albo przyciągnie, albo wręcz przeciwnie. Czasami jeden element jest spieprzony i wtedy nic już nie nadrobi jednego 'błędu", nawet dobra gra aktorska...
Czemu lubimy oglądać filmy? Ja myślę, że jest to okazja, żeby przenieść się w inną rzeczywistość na czas oglądania. Człowiek raczej nie zdaje sobie sprawy z tego, że jak się pogrążą w jakąś fabułę (to dotyczy też czytania książek i w ogóle każdego zajęcia, które jest w stanie nas pochłonąć mentalnie), dosłownie "odpływa" z rzeczywistości swojego życia. Przestaje być sobą w sensie, że zapomina o sobie. Ale jest sobą, gdyż wzbudza w sobie najbardziej autentyczne uczucia. Po filmie (lekturze, pracy) wraca do swojej rzeczywistości i w jego głowie ma miejsce swego rodzaju analiza, to są te przemyślenia, dzięki którym jesteśmy w stanie określić samego siebie, nasz punkt widzenia na dany problem. I jeśli nie przesadza się z oglądaniem filmów, człowiek może wiele zyskać dzięki nim.
Problem się robi, gdy człowiek zaczyna oglądać po to, żeby "zapomnieć" swoje problemy, "uciec" od swojej rzeczywistości. To nie jest "zdrowe", niestety... Znam wiele osób, które żyją od jednego bzdurnego filmu do drugiego, wolą przeżywać wyimaginowane życie bohaterów niż swoje własne... A ich życie jest jakieś takie...puste? Nudne? Ja osobiście nie znam pojęcia "nuda", tylko teoretycznie, w praktyce to po prostu marnowanie czasu, wpędzanie się w negatywność, wegetacja, nie życie. Na własne życzenie, rzecz jasna.
Problemem jest jeszcze, jakie filmy oglądamy. Cokolwiek się kręci, ma za plecami wypisane "business", czyli kasa. Robi się takie filmy, jakie mają "oglądalność", czyli jakie przyciągną najwięcej widzów i najwięcej kasy. I co to jest? Agresja, głupoty, mnóstwo typu "zabili go i uciekł", zero wartości... A ilu jest takich, którzy oglądają wszystko, jak leci, podniecają się krwawymi (i nierealnymi) scenami dla samych scen? Ile dzieci to ogląda? Nastolatków? Na jakie społeczeństwo oni mogą wyrosnąć? Dużo pytań bez odpowiedzi.
(i tu przychodzi mi na myśl jeden z tematów na mojej maturze z polskiego: rozwinąć frazę (i coś tam)....upsss....zapomniałam, czyją , chyba Modrzewskiego - "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie").
Osobiście cenię kino niekoniecznie to zwane "ambitnym", ale dające do myślenia, z którego można coś wyciągnąć dla siebie. Cenię komedie (ale nie wszystkie, też z sensem), bo dzięki nim mam okazję oderwać się od "powagi" życia, której wokół aż w nadmiarze. Cenię dokument, bo z niego dowiaduję się prawd innych ludzi (a dokument przyrodniczy po prostu powala mnie na łopatki, jestem zafascynowana pięknem Natury i życiem dzikich zwierząt).
Nie cenię "masówki" sensacyjnej czy jakiejkolwiek innej "pod publiczkę". A tzw. horrory to dla mnie horror do oglądania. Nie dość, że bzdury wierutne, to jeszcze zgadzać się na to, żeby się bać??? To mnie przerasta...
Offline
Właśnie obejrzałem Kilerów Dwóch i Silent Hill - P O L E C A M !!!
A co do Twego postu tto tak masz rację i muszę się przyznać, że ja strasznie przeżywam filmy - oczywiście tylko dobre i nie pod publiczkę bo te najchętniej bym spalił na stosie. Ale takie dobre....uciekam w nie, pogrążam się...jestem nimi...
Ostatnio edytowany przez Nassanael Rhamzess (2010-02-21 05:23:24)
Offline
Krystek napisał(a):
Jedyny rodzaj jakiego ja za nic nie obejrze to horror! Z moja wyobraznia ja bym nie byla w stanie spac po obejrzeniu takiego filmu.
Lubie filmy psychologiczne, komedie a takze -rysunkowe filmy dla dzieci! I nie zapomnijmy fantazyjnych jak Harry Potter.
Wydaje mi sie, ze ja szukam roznych rzeczy w roznych filmach. Przy ogladaniu komedi jak chce sie usmiac. Jesli dialogi nie sa na najwyzszym poziomie? Niewazne! Czasami smiech jest czyms co ci jest najbardziej potrzebne.
W filmach psychologicznych ja chce widziec dobry, ciekawy watek. Interesujace dialogi. Bardzo dobrych aktorow. Tematy, ktore zmusza mnie do myslenia.
Myślę że moglibyśmy wspólnie w jakimś miłym damskim towarzystwie oglądać filmy.
Również nie trawię horrorów, chyba że ich fabuła jest głębsza niż kilka wiader krwi. Preferuję jednak komedie i filmy wojenne. To na co zwracam uwagę to scenariusz chociaż sparzyłem sie kilka razy na ekranizacjach ksiązek. Największa pomyłka filmowa przy ekranizacji to Forest Gump. Książka rewela, film delikatnie ujmując... taki sobie. Pozytywny zaskok to jak dla mnie Władca Pierścieni.
Offline
Filmy co sprawia że są warte obejrzenia ?
Ja lubię westerny (klasyczne ) bo przy nich naprawdę odpoczywam.
Urzekają mnie krajobrazy i świat w którym tak w baśni dobro pokona zło.
Cenię także filmy obyczajowe w których bohaterowie muszą walczyć z przeciwnościami i tragediami.
I zdecydowanie bardziej wole szczęśliwe zakończenia.Takie które dają nadzieję .
Nie interesują mnie zupełnie krwawe sensacyjne bzdury z cyklu "zabili go i uciekł "horrory i thrillery.
Nie znam się też (i wcale nie chce znać) na kinie fantastycznym.
Dobre aktorstwo i ciekawa fabuła są dużo ważniejsze od efektów specjalnych.
Ostatnio edytowany przez Scarlett (2010-10-07 11:02:30)
Offline
Moim zdaniem warto ogladac "Misje" , nie tylko ze wzgledu na przeslanie ale tez genialna muzyke ennio moricone, jeden z niewielu filmow, ktore daly mi naprawde do myslenia
Offline
Odgrzeję tematykę.
Obejrzałem TRON LEGACY.
W dużej mierze wpłynęły na mnie wspomnienia z dzieciństwa dotyczące pierwowzoru :
http://www.youtube.com/watch?v=Jp2gGqgn … re=related
Do filmu podszedłem ostrożnie, bojąc się zawiedzenia ... z dużą rezerwą..
Lecz ...
Tak - to właśnie TEN FILM
Ten sam bliżej nieokreślony futurystyczny klimat, który pamiętam sprzed lat okraszony tym razem rewelacyjną muzyką Daft Punk : http://www.youtube.com/watch?v=6ndRcSF6 … 56&index=2
"Dzieciak we mnie" niesamowicie się ucieszył, odżyły bardzo pozytywne wspomnienia
Ostatnio edytowany przez Abesnai (2011-03-08 21:27:05)
Offline
Jeżeli o mnie chodzi, to mogę oglądać większość gatunków. Lubię filmy akcji, wojenne, komedie, dramaty, horrory, kino klasy B i C.
Offline
Myślę, że dobry film to taki, w który dajemy się "wciągnąć", przeżywamy rozterki bohaterów, cieszymy się, gdy są szczęśliwi i zagryzami wargi ze zdenerwowania, gdy mają problemy.
A na to składa się dobry scenariusz, aktorstwo, muzyka i reżyseria. To wszystko musi razem współgrać, wtedy mamy do czynienia ze znakomitym filmem.
Hollywoodzkie produkcje to sztampa, scenariusze pisane są według jednego, sprawdzonego wzorca, zmienia się tylko imiona bohaterów. Dlatego widząc pierwsze piętnaście minut takiego filmu, wiem jak się skończy (chyba, że ja jestem taki inteligentny )
Gatunek nie ma dla mnie znaczenia. Dobry horror będzie, po prostu, dobrym filmem ("Dziecko Rosemary", "Krąg" itp.), podobnie z dobrą komedią, dramatem, musicallem czy science - fiction ("Odyseja Kosmiczna" Kubricka)
Offline
Wilku mi się Tron nie podobał..straszna nuuuda. Obejrzałem do polowy. A dobry film oglądam po 5razy.
Offline
Lubię klimat filmów obyczajowych francuskich..lubię tak jak tematy , które poruszaja, jak i narrację . W ogóle lubię filmy europejskie.. Natomiast filmy amerykańskie to fantastyczne . bo mają rozmach ,w realizacji tematu i ciekawie interpretują ostatnie odkrycia naukowe.
Offline
Marysia napisał(a):
Lubię klimat filmów obyczajowych francuskich..lubię tak jak tematy , które poruszaja, jak i narrację .Do tej pory jestem zauroczona filmem ,,Kobieta i mężczyzna " . W ogóle lubię filmy europejskie.. Natomiast filmy amerykańskie to fantastyczne . bo mają rozmach ,w realizacji tematu i ciekawie interpretują ostatnie odkrycia naukowe, albo tworzą własne komfabulacje na ten temat.
Ostatnio edytowany przez Marysia (2011-11-26 16:34:16)
Offline
Lubię niemal każdy gatunek filmów. Kino europejskie zazwyczaj jest ambitne. Niestety w Polsce coś za często ostatnio zdarzają się słabe filmy nad czym ubolewam i nie pomagają tu nawet sławne nazwiska jak np. Wajda czy Hoffman. Chociaż o niebo bardziej wolę "Ogniem i mieczem" czy "Wołodyjowskiego" od jakiejś głupiej komedii romantycznej(to jedyny gatunek, którego nie trawię za wyjątkiem "Amelii") z Borysem Szycem czy Damienckim albo od jakiegoś filmu, gdzie klną niemal ciągle z Cezarym Pazurą i tym drugim, zapomniałem jak się wabi. Chyba tylko kino niezależne u nas pozostaje co do polskich produkcji. Wiele horrorów amerykańskich to istne komedie. Do tej pory pamiętam jak śmiałem się na jednym z nich. To już bardziej mnie straszył japoński "Ring". Amerykanie natomiast świetne komedie ze swoich horrorów potrafią robić. Jakieś olbrzymie mrówki, węże..haha
Offline
Polskie kino nie może się wydostać z dołka, w którym się znalazło. Francuzi też nic ciekawego ostatnio nie pokazują. Komedyjki Luca Bessona (cykl "Taxi") jakoś mnie nie śmieszą, podobnie z idiotycznym "Yamakashi" (czy jakoś tak to się nazywało)
Amerykanie robią tyle filmów, że wśród tych gniotów, muszą zdarzyć się, sporadycznie, arcydziela (rachunek prawdopodobieństwa się kłania)
Może, gdyby Polacy kręcili 1000 filmów rocznie, a nie 100, to trafiłyby się jakieś perełki...
Offline
Wolałbym mniej filmów a dobre niż wiele i praktycznie sam chłam. "Taxi" tragiczne chyba nie jest, choć i tak mu daleko do "Goście, goście"(obejrzyj najlepiej część pierwszą - też francuskiej produkcji). Z francuskich komedii warty obejrzenia jest już dość leciwy film "Zazie w metrze". "Yamakasi" z kolei zawiera jakiś morał. Chociaż parkour i free run na prawdę istnieją o tyle w tym filmie zapewne albo przesadzili albo pokazali jakichś mistrzów nad mistrze. Z tego co wiem nawet najlepsi w parkour raczej skoków unikają, gdyż to na prawdę jest niebezpieczne. Ja ze swoim niepełnym free run-em mało głowy sobie nie rozwaliłem..
Ostatnio edytowany przez Nebogipfel (2011-11-26 17:15:02)
Offline
"Yamakasi" miał pokazywać parkour i tylko temu służył. Scenariusz był tak schematyczny i denny, że brak mi słów. Wspomniałeś o kapitalnym "Zazie w metrze", ale przyznaleś, że to leciwy film. Dawne kino francuskie to wielkie filmy - Godard, Jaunette...
Podobnie sprawa się ma z polskim kinem. Mieliśmy Kieślowskiego, Hassa, Wajdę... teraz mamy jeszcze Wajdę, ale to żaden powód do radości, kręci takie gnioty, że lepiej jakby przeszedł na zasłużoną emeryturę, jak krecić takie badziewia. Mimo mojego sceptytyzmu zauważam dobre polskie produkcje, ale wystarczą mi palce jednej ręki, żeby je wyliczyć, dokładnie - trzy palce: "Dom Zły", "Ogród Luizy" i trochę starszy "Tam i z powrotem"
Offline
Mi tam się jeszcze podobała "Seksmisja" no i jeszcze jeden, tytuł brzmiał jakoś "tato" czy coś w tym stylu, lecz nie był z Pazurą. Może "Ojciec"? Teraz nie kojarzę, raz był pokazany w TV i koniec. Był jeszcze jakiś fajny zagraniczny, lecz nie mogę znaleźć... Polecam jeszcze "Bogowie muszą być szaleni". Kiedyś się oglądało "Akademię Pana Kleksa". Mama wspomniała jakąś "Arabellę".
Ostatnio edytowany przez Nebogipfel (2011-11-26 20:09:28)
Offline
Nebogipfel napisał(a):
Mi tam się jeszcze podobała "Seksmisja" no i jeszcze jeden, tytuł brzmiał jakoś "tato" czy coś w tym stylu, lecz nie był z Pazurą. Może "Ojciec"? Teraz nie kojarzę, raz był pokazany w TV i koniec. Był jeszcze jakiś fajny zagraniczny, lecz nie mogę znaleźć... Polecam jeszcze "Bogowie muszą być szaleni".
Kiedyś się oglądało "Akademię Pana Kleksa". Mama wspomniała jakąś "Arabellę".
"Arabela" to był taki czechosłowacki serial - znakomity zresztą. "Akademia Pana Kleksa" to znakomita adaptacja Brzechwy zrobiona przez Gradowskiego.
Nebo. "Seksmisja" to stary, dobry Machulski z lat osiemdziesiątych... Do czego pijesz? Nie wiem. Oba "Vabanki", "Seksmisja", "Kingsajz" - to klasyka polskiej komedii
Nie wiem, czy chodzi Ci o "Tatę" Ślesickiego (obok Pazury, Linda grał główną rolę), durnie zrobiony film, który mówił o ciekawych sprawach, ale został zepsuty przez idiotyczny scenariusz i reżyserię...
Offline
Pierwszą i najważniejszą rzeczą dla mnie jest muzyka. Oprawa dźwiękowa może zamienić najnudniejszy film w arcydzieło.
Kolejną rzeczą to temat/fabuła. Nigdy np nie przepadałam za westernami. Po prostu nie czuję ich klimatu.
W sumie nawet fabuła może być jako taka, najważniejsze jest czy przez pierwsze 30 minut walczę ze snem czy jestem zaciekawiona. Jeżeli to pierwsze, wiadomo. Nawet najlepsze zakończenie nie zwróci mi tych 30 minut wynudzenia się. A w przypadku gdy film od początku ma TO COŚ to również wiadomo...
W filmach nie chodzi mi o aktorów. Mogą być tak samo znani jak i kompletnie nowi, ważne, by dobrze i przekonująco zagrali swoją rolę.
Zwracam też uwagę, czy film ma jakieś przesłanie ( nawet ukryte, ale mimo to da się wyciągnąć z niego jakąś lekcję )
Offline
A obraz?
Offline
A na to to jakoś nie patrze się specjalnie
Offline
Dobra obsada
Offline
Senioritko, jest dużo przykładow, że doskonala obsada nie gwarantuje dobrego filmu.
Jeśli scenarzysta napisze papierowe, drewniane postaci, to nawet De Niro nic z tym nie zrobi. Przykladów jest tak wiele, że nawet nie chce mi się wymieniać, podam kilka z tysięcy ("Pieniądze to nie wszystko" - najmniej śmieszna komedia Machulskiego, "Zawodowcy" - co w tym filmie szukali De Niro i Pacino, do dzisiaj pozostaje dla mnie zagadką, "Armaggedon" - rozumiem Willisa, dla niego badziewia to chleb powszedni, ale Steve Buscemi???)
Offline